Znicze i kwiaty dla Sybiraków, którzy nie powrócili ze zsyłki
Miejscowi Sybiracy zrzeszeni w Związku Sybiraków Koło Lębork, chociaż byli wówczas małymi dziećmi, pamiętają, jak wczesnym świtem obudzono ich we własnych domach wrzaskiem i waleniem kolb karabinów w drzwi, i po szybkim spakowaniu najniezbędniejszych rzeczy powieziono ich całymi rodzinami sowieckim eszełonem (ros. – pociągiem) na daleki Sybir, skąd wielu z nich miało już nigdy nie powrócić. Tak zaczęła się pierwsza z czterech koordynowanych przez sowieckie NKWD wielkich fal deportacji Polaków z terenów II Rzeczypospolitej, które po 17 września 1939 roku znalazły się pod okupacją sowiecką. Ich celem było oczyszczenie Kresów Wschodnich z Polaków, a potem ich sowietyzacja.
Pierwsza wywózka objęła około 150 tysięcy ludzi, wg. niektórych źródeł nawet 200 tysięcy. Do czerwca 1941 roku na Syberii znalazło się łącznie około 1 miliona 800 tysięcy polskich zesłańców (niektórzy historycy określają tę liczbę na dwa, a nawet 2,5 miliona wysiedlonych). Tłumiony zupami z trawy lub ziemniaczanych obierek głód, mróz, fatalne warunki, praca ponad siły m.in. przy wyrębie lasu – zabrały wiele istnień ludzkich. Jak mówią Sybiracy pod każdą szpałą – podkładem kolejowym na Sybirze, leży jeden pochowany Polak. Do kraju nie wrócił co trzeci z wywiezionych Rodaków.
Uroczystość z udziałem Burmistrza Miasta Włodzimierza Klaty, Starosty Lęborskiego Ryszarda Wenty i Wicestarosty Wiktora Tyburskiego zorganizowali Witold Bań, Prezes Związku Sybiraków Koło Lębork oraz pracownicy Referatu Promocji i Kultury Urzędu Miejskiego w Lęborku.